wtorek, 19 lipca 2011

Dom z wiatrołapem czy bez?




Większość domów w Polsce ma wiatrołap. Najczęściej jest to ciasna klitka, projektowana po to, by pozostać w zgodzie z przepisami. Czy rzeczywiście wiatrołap jest przez nie wymagany? I czy jest nam potrzebny?

Co mówią przepisy

Zgodnie z rozporządzeniem ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, „wejścia z zewnątrz do budynku i pomieszczeń przeznaczonych na pobyt ludzi należy chronić przed nadmiernym dopływem chłodnego powietrza przez zastosowanie przedsionka, kurtyny powietrznej lub innych rozwiązań nieutrudniających ruchu”.
Prawo nie precyzuje, jakie inne rozwiązania są dopuszczalne. W praktyce w domach jednorodzinnych najczęściej stosuje się wiatrołap.

Łapacz wiatru

Wiatrołap to pomieszczenie usytuowane między drzwiami wejściowymi a drzwiami prowadzącymi do części mieszkalnej. Chroni wnętrze domu przed zimnem, wiatrem i wilgocią, głównie w chłodnych miesiącach roku.
Ta jego funkcja jest dziś podawana w wątpliwość. Po co nam wiatrołap, skoro współczesne okna i drzwi są bardzo szczelne? Jako bufor cieplny wiatrołap był kiedyś nieogrzewany – dziś zazwyczaj wyposaża się go w grzejnik lub ogrzewanie podłogowe. Nie jest więc już strefą pośrednią między ciepłym wnętrzem a zimnym zewnętrzem. Otwierając drzwi zewnętrzne, pozwalamy na to, aby ciepło uciekało na zewnątrz. Prawdę mówiąc, nie jest to już dawny windfang, czyli z niemieckiego „łapacz wiatru”.


Typowy wiatrołap – małe, zamknięte pomieszczenie poprzedzające wnętrze domu.
Autor: Andrzej T. Papliński
Wiatrołap jako tradycyjny przeszklony ganek, który nie musi być ogrzewany.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki

Wiatrołap – przedsionek

Większa powierzchnia umożliwia nadawanie mu dodatkowych funkcji. Można w nim urządzić garderobę na wierzchnie okrycia.
Jeśli dom ma bezpośrednie połączenie z garażem, drzwi do niego usytuowane są właśnie w przedsionku. Zapobiega to przedostawaniu się spalin do części mieszkalnej. Wiele zalet ma też połączenie z pomieszczeniem gospodarczym. Będąc na zewnątrz domu, można skorzystać z niego, nie wchodząc do części mieszkalnej. Może to być szczególnie wygodne, gdy w takim składziku będziemy przechowywać narzędzia ogrodnicze, rower czy hulajnogę.
Duży przedsionek może służyć jako poczekalnia, na przykład jeśli w domu jest  gabinet, w którym przyjmuje się pacjentów czy interesantów i istnieje potrzeba oddzielenia go od części mieszkalnej domu. W dużym wiatrołapie można wygodnie się poruszać, swobodnie się przebrać. Im więcej funkcji pełni wiatrołap, tym większy ma dzisiaj sens.

Dom bez wiatrołapu?
Zwolennicy takiego rozwiązania powołują się na przykłady innych krajów – na domy amerykańskie lub skandynawskie, w których wiatrołapu w ogóle nie ma. Wchodzi się wprost do holu, a nawet do pokoju dziennego. Stosuje się wtedy solidne, podwójne drzwi, których pierwsze skrzydła otwierane są na zewnątrz, drugie do wewnątrz.
W jaki inny sposób można zastąpić wiatrołap, skoro zgodnie z przepisami, zamiast niego wolno zastosować „inne rozwiązania nieutrudniające ruchu”?
W domach jednorodzinnych nie stosuje się kurtyn powietrznych, czyli nawiewu ciepłego powietrza w wejściu. Są bardzo kosztowne, wykorzystywane w obiektach użyteczności publicznych. Napływ zimnego powietrza przy otwieraniu drzwi wejściowych można ograniczyć, stosując środki architektoniczne – na przykład odpowiednie ukształtowanie bryły domu. Strefa wejściowa może się zaczynać już przed domem. Ganek lub podcień, przez który przechodzimy, zanim przekroczymy próg drzwi, może być osłoną wejścia. Często spotykamy się też z charakterystycznym usytuowaniem drzwi wejściowych – schowanych we wnękach, osłoniętych. Ochroną wnętrza przed wiatrem (a także wzrokiem przechodniów) może być także zmiana kierunku ruchu w strefie wejścia – na przykład idziemy prosto, zbliżając się do domu, po czym skręcamy, aby wejść do środka. Możliwości jest wiele i projektanci coraz częściej je stosują.

We współczesnych domach często rezygnuje się z wiatrołapu. Wejście prowadzi wprost do holu, który może być połączony z pokojem dziennym.
Autor: Tomasz Myśluk

Z wiatrołapem


Wiatrołap może być jasnym przedsionkiem z szafą na wierzchnie ubrania.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki
Wiatrołap jako hol-poczekalnia w domu z gabinetem.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki


Wiatrołap jako hol łączący garaż i pomieszczenia gospodarcze z cześcią mieszkalną domu.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki

Bez wiatrołapu


W amerykańskich domach nie robi się wiatrołapów. Jednym z popularnych rozwiązań jest umieszczanie drzwi wejściowych we wnęce.
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki
W tym domu strefa przed wejściem została osłonięta zewnętrzną ścianą, wzdłuż której idziemy, zbliżając się do drzwi (projekt: Marcin Sadowski).
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki


Bryła domu chroni wejście – tak usytuowane drzwi wejściowe są osłonięte i dają wchodzącym poczucie bezpieczeństwa (projekt: Monika Szary, Michał Ciosk, Małgorzata Mazurek).
Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki

Wiatrołap jako hol (Maciej Miłobędzki, architekt z Warszawy, laureat Konkursu DOM PRZYSZŁOŚCI w 2000 roku i sędzia kilku edycji Konkursu DOM DOSTĘPNY)

Jestem raczej wiatrołaposceptykiem. Moje wątpliwości dotyczą zwłaszcza domów jednorodzinnych, w których liczba ludzi otwierających drzwi w ciągu dnia jest ograniczona i trudno mówić o tak znacznych stratach ciepła jak w przypadku obiektów użyteczności publicznej. Rodzaj sieni-przedsionka może mieć sens wówczas, gdy obok mieszkania w domu znajduje się na przykład gabinet lekarski czy kancelaria prawna. Godziwej wielkości windfang może wówczas oddzielać wejście do części usługowej od części mieszkalnej.
Niezłym rozwiązaniem zastępującym wiatrołap są drzwi wyposażone w podwójne skrzydła – zimowe i letnie. System ten był standardem w przedwojennych willach, stosowany jest także współcześnie, na przykład w Skandynawii.

Weranda, w której mieszka pies (Dariusz Śmiechowski, architekt i publicysta, specjalista w dziedzinie budownictwa energooszczędnego)

Wiatrołap to dziwna nazwa, zbyt bezpośrednie tłumaczenie niemieckiego słowa windfang. Tradycyjne polskie określenie to przedsionek – zdrobnienie oznacza niewielkie wymiary tego pomieszczenia w stosunku do sieni czy holu. Przedsionek, najlepiej nieogrzewany lub prawie nieogrzewany, jest potrzebny, gdyż pełni ważną rolę buforu cieplnego i rodzaju śluzy – miejsca przejściowego, którego rolą jest zatrzymanie brudu i niewypuszczenie ciepła z ogrzewanego wnętrza. Aby rzeczywiście chroniło przed przeciągiem, przejście przez to pomieszczenie nie powinno być na przestrzał. Przedsionkiem można  na przykład ocieplić narożnik lub za jego słabiej izolowaną termicznie ścianą urządzić spiżarnię. Przeszklony przedsionek może być małym ogrodem zimowym, werandą, przez którą miło wchodzi się do domu i w której śpi pies. Jego proporcje nie powinny być jednak zbliżone do psiej budy.

Zamiast wiatrołapu – sień (Jan Sabiniarz, architekt z Chojnic, wybitny twórca architektury regionalnej, autor wielu projektów domów wiejskich)

Korzystnym rozwiązaniem wydaje się obszerniejsza niż wiatrołap sień. Spełnia tę samą funkcję, a daje szansę lepszego wykorzystania przestrzeni poprzez wyznaczenie w niej miejsca do przechowywania wierzchniej garderoby itp. Wygodnie jest, gdy z sieni wchodzi się bezpośrednio do kuchni, WC lub piwnicy. W większej sieni można wydzielić kącik na stolik i krzesło. Kiedy znajdziemy się w sieni przypominającej wielkością pokój, mamy świadomość, że już jesteśmy w domu, a jednocześnie blisko ogrodu, od którego nie dzieli nas ciasna, a przez to obca przestrzeń. Należy dążyć do tego, aby sień rozjaśniona była światłem dziennym, najlepiej przez okno. Niezbędne są szczelne drzwi dobrze osłaniające wnętrze przed przeciągami i chłodem. Inne rozwiązanie przyjmuje się, gdy do domu wchodzi się od ulicy, inne – gdy z otoczonego zielenią podwórka lub ogrodu. Odmienny charakter ma także wejście do domu na wsi i w zabudowie miejskiej.

Wiatrołap to przeżytek (Michał Szymanowski, architekt z Krakowa)

Wiatrołap w formie pokutującej od dziesięcioleci w polskich domach jest już z pewnością przeżytkiem. Było to zawsze wąskie, niefunkcjonalne, przeważnie zagracone i nieestetyczne ucho igielne, które już przy wejściu do domu wprowadzało klaustrofobiczny nastrój blokowej klitki.
Dzisiaj, gdy nie ma już problemu z kupieniem szczelnych, dobrze ocieplonych i wygłuszonych drzwi wejściowych, zniknął argument o konieczności stworzenia bufora termicznego. W krajach o klimacie chłodniejszym od naszego (Finlandia, Szwecja, Kanada) są domy, w których po otwarciu drzwi wejściowych wchodzi się do jednej otwartej przestrzeni holu – pokoju dziennego – kuchni. Jeśli już koniecznie wiatrołap, niech to będzie duży, przestrzenny hol wejściowy zamknięty drzwiami przesuwnymi.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz