czwartek, 21 lipca 2011

Budować rozważnie. O projektach i projektowaniu



Dbajmy o przestrzeń, którą tworzymy, i w której przyjdzie nam żyć.

Projektowaniem domów indywidualnych zajmujemy się od lat. Ponieważ zwykle śledzimy cały proces budowy, wiemy, które techniczne rozwiązania są sprawdzone, mamy pewność co do niektórych technologii i metod wykonania. Ale doświadczenie nie prowadzi do tego, że projektowane przez nas domy są podobne. Nie ma takich pomysłów funkcjonalnych czy estetycznych, które chcemy powtarzać. Nie mamy jako pracownia określonego stylu. Stanowimy zresztą różne osobowości, często mamy przeciwstawne zdania, zdarza się wręcz, że przedstawiamy jednemu klientowi dwa konkurencyjne projekty.












Dom dla pięcioosobowej rodziny. Przykład sprawności całego procesu inwestycyjnego – od pracy nad projektem po wykończenie. Inwestorzy byli dobrze przygotowani i potrafili trafnie sformułować swoje oczekiwania.
Autor: Andrzej Szandomirski

Wszystko zaczyna się od miejsca

Wielkość placu, usytuowanie, sąsiedztwo zieleni, zmieniające się otoczenie – na to powinni zwracać uwagę ludzie planujący inwestycję. Mieszkać w ładnym miejscu to wielkie szczęście. A o urodzie miejsca decyduje między innymi ład przestrzenny. Nie będzie go tam, gdzie nie ma określonych stref zabudowy – przetwórnia jabłek sąsiaduje z domem jednorodzinnym, ten z wielką rezydencją z jednej i warsztatem samochodowym z drugiej strony. Ład przestrzenny jest niszczony, kiedy nie zachowuje się linii zabudowy, kiedy wieś pod miastem gwałtownie przekształca się w osiedle domów jednorodzinnych bez żadnego planu. Mało kto myśli o tym, że takie chaotyczne budowanie to źle zainwestowane pieniądze. Wystarczy porównać ceny działek i nieruchomości w podwarszawskich dzielnicach. Tam, gdzie zachowana została dawna parcelacja i gdzie działki pozostały duże, porządek przestrzenny jest odczuwalny mimo różnorodności i eklektycznego charakteru domów. Tak jest w Konstancinie, gdzie tereny są najdroższe. Anin, w którym działki były wtórnie dzielone i zabudowywane, a domy-rezydencje powstawały tuż obok siebie, ma na rynku nieruchomości dużo gorsze notowania.
Budując dzisiaj domy, tworzymy miejsca, które będą przyjemne lub straszne. Za parę lat ludzie albo będą chcieli się dalej tu osiedlać albo będą stąd uciekać. Niektóre domy zyskają na wartości w czasie, inne stracą. Warto myśleć o tym, kupując działkę i planując dom.



Podcień – element wybrany w bryle domu. Ten sposób zadaszenia nad wejściem lub tarasem to motyw chętnie stosowany przez architektów.
Autor: Andrzej Szandomirski
Modernizacja i przebudowa miejskiego domu. Architektom udało się utrzymać dom w charakterze otaczającej zabudowy warszawskiego Żoliborza.
Autor: Andrzej Szandomirski
Cechy architektury tego domu to swobodne odzwierciedlenie jego programu funkcjonalnego.
Autor: Andrzej Szandomirski

Bałagan w głowach

Bombardowani różnorodnymi obrazami, wyobrażeniami sposobu życia i mieszkania, wzorami zaczerpniętymi z podróży, filmów, seriali telewizyjnych, książek czy kolorowych pism, ludzie zachłystują się możliwością wyboru. Cieszą się różnorodnością, która jednak często prowadzi do chaosu. Odbiciem tego jest widoczny na obrzeżach miast bałagan i jarmark form architektonicznych. Narzekając na ten stan, zapomina się jednak, że w gruncie rzeczy sprawa nie jest prosta. Nie ma jednego wzorca domu jednorodzinnego. Na próżno go szukać w tradycji. Bo skąd się wziął, tak naprawdę, dom jednorodzinny?  W mieście średniowiecznym była to kamieniczka ze sklepem w parterze, w zwartej zabudowie. Na wsi – chałupa. Oba typy domów związane były z określonym sposobem zabudowy: kamieniczka była przy ulicy czy rynku, chałupa zawsze elementem zagrody i oba typy łączyły funkcję mieszkania i pracy czy – jakbyśmy to dziś powiedzieli – działalności gospodarczej. Kto był bogaty – budował rezydencję na wsi, albo pałac w mieście otoczony ogrodem lub parkiem. Dom jednorodzinny, tak jak go najczęściej rozumiemy dzisiaj – jako wolno stojący budynek mieszkalny dla kilku osób – to stosunkowo nowy typ budownictwa. I w naszej kulturze wcale nie ma trwałego i odpowiedniego wzorca. Okazuje się często, że ludzie, myśląc o domach, nadal mają w głowach pałace.

Zrozumieć architekta

Zazwyczaj inwestor myśląc o domu, określa swoje potrzeby: liczbę sypialni i innych pomieszczeń, wielkość salonu itp. Później dopiero ten program ubiera – jak w szatkę – w swoje wyobrażenia dotyczące wyglądu domu. Przypomina to nakładanie kostiumu. Nader często te wybory estetyczne są traktowane jako coś zupełnie oderwanego od funkcji domu.
Tymczasem architekt zgodnie z zasadami swojej sztuki będzie zawsze dążył do tego, aby struktura domu, jego układ funkcjonalny i wygląd zewnętrzny stanowiły jedność. Aby wygląd domu odzwierciedlał jego wewnętrzną zasadę. Architekt stara się, żeby nie było podziału na bryłę i dekorację, a styl domu nie sprowadzał się do zewnętrznych ozdób.
Chodzi o to, aby dom nie był zestawiany z elementów. Cały musi stanowić kompozycję, w której każda część ma swoje miejsce. Dlatego właśnie architekci źle znoszą nawet drobne przeróbki projektu. Dom zaprojektowany od początku do końca jako całość, w trakcie budowy nagle traci proporcje. Inny dach, dobudowany garaż albo zmiana technologii – i to, co było przemyślane i logiczne, traci sens. Jeden zmieniony element wywołuje lawinę zmian. Podejmujący decyzję inwestor czy wykonawca rzadko zdaje sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji i efekt staje się dziełem przypadku. Tymczasem architekt w swojej pracy stara się właśnie wyeliminować  przypadek, dążąc do jasności, precyzji i racjonalnego przyporządkowania wszystkich środków jednemu celowi.

Zrozumieć inwestora 

Architekt musi dobrze poznać zamierzenia inwestora. Czesto jednak człowiek planujący budowę domu nie potrafi precyzyjnie określić swoich potrzeb. Czasem ma za mało doświadczenia albo nie umie się wymknąć stereotypom. Charakterystyczne, że współpraca z inwestorem – budowlańcem, wcale nie jest łatwiejsza. Okazuje się, że także osoba związana z tą branżą może mieć kłopoty z porzuceniem pewnych wyobrażeń przestrzennych. Ma je tak zakodowane, że nie potrafi wyobrazić sobie innych rozwiązań.
Są także ludzie, którzy zwyczajnie krępują się mówić o swoich prawdziwych potrzebach. Sprzedają raczej scenariusze filmowe swojego życia, niż opisują rzeczywisty tryb pracy czy sposób odpoczynku. Zdarzył się nam także klient, który przez długi czas pracy nad projektem po prostu nie śmiał nam powiedzieć, że to, co rysujemy nie podoba mu się. Nad niepotrzebnym nikomu projektem straciliśmy wspólnie mnóstwo czasu. 
Czasem dochodzimy do wniosku, że mimo najlepszych intencji trudno inwestora nie zmylić. Bardzo wielu ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie przestrzeni i klimatu domu, patrząc na projekt. Nawet na podstawie wizualizacji komputerowych i bardzo porządnie przygotowanych rysunków bywa to trudne. Często dzieje się tak, że efekt – skala i charakter domu – okazuje się dla inwestora zaskoczeniem. Obserwujemy, że pewne reakcje są typowe dla określonych faz budowy. Kiedy robione są wykopy pod fundamenty, wszystkim się wydaje, że dom będzie za duży. Widoczny tuż nad ziemią wyraźny obrys domu wywołuje wrażenie przeciwne – wtedy inwestor niepokoi się zwykle, czy kuchnia lub salon nie będą za małe. Wreszcie, kiedy gotowe są ściany i wykonany strop, łatwo ulec złudzeniu, że wewnątrz będzie za mało światła, a więc, że okna są małe lub nie dość liczne. Architekt powinien pomóc inwestorowi wytrzymać cierpliwie wszystkie te fazy i  poczekać na końcowy efekt.




Taras od strony północno-wschodniej tworzy wspaniały zakątek, z którego najlepiej korzysta się latem, uciekając od południowego słońca.
Autor: Andrzej Szandomirski
Dom projektowany był dla inwestorów, którzy potrzebowali wielkich przestrzeni. Nie ma w nim wielu pomieszczeń, ale wszystkie są bardzo przestronne. Mimo skromnego programu jest to dom, w którym wszystko jest bardzo duże.
Autor: Andrzej Szandomirski
Obiegający elewację barwny pas tynku jak wstążka ma związać całą skomplikowaną bryłę domu.
Autor: Andrzej Szandomirski

Sposoby na znalezienie wspólnego języka

Ponieważ warunkiem sukcesu jest porozumienie, więc podstawową sprawą jest mówienie tym samym językiem. Architekt jest jak lekarz czy adwokat. Powinien być rzecznikiem interesów klienta, ale do wykonania zadania potrzebne mu jest zaufanie.
Bardzo złudne jest porozumienie oparte na ustaleniach ogólnie formułowanych oczekiwań estetycznych. Takie pojęcia jak: skromny, wystawny, tradycyjny, nowoczesny mogą być najróżniej rozumiane. Zgodne posługiwanie się nimi nie daje najmniejszej gwarancji, że obie strony mówią o tym samym. Mamy na to sposoby sprawdzone i proste. Łatwiej niż o estetyce rozmawiać na przykład o technologii wykonania domu. A dla charakteru domu grubość ścian czy pokrycie dachu ma ogromne znaczenie. Rozmowę zaczynamy więc często od pytania, jakie materiały mają być użyte do budowy. Okazuje się, że ludzie bardzo często nie wyobrażają sobie całego domu, ale potrafią bez wahania odpowiedzieć na pytanie o stolarkę, albo sposób wykończenia elewacji. Architekt operuje pojęciami: lokalizacja, przestrzeń, struktura, funkcja, krajobraz. Inwestor myśli: podłoga, okna, tynki, okap w kuchni. Z tych bliskich mu konkretów lepiej wyłaniają się założenia do projektu niż z abstrakcyjnych rozważań na temat upodobań czy stylu.
Domy, które tu pokazujemy, to efekt dobrego porozumienia między inwestorem a projektantami. Dzięki temu są to niemal dokładne realizacje projektów. Dlatego uważamy je za udane.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz