niedziela, 24 lipca 2011

Dom otwarty na ogród



Dom otwarty na otoczenie - to określenie często pojawia się w tekstach architektów, w opisach i komentarzach do projektów. To częściej postulat niż opis rzeczywistości. Nie przypadkiem stał się jednym z ważnych punktów w Warunkach Konkursu DOM DOSTĘPNY 2001.

Budujemy dom tam, gdzie chcemy mieszkać. Mam na myśli kraj, region, miasto, krajobraz, okolicę, wreszcie konkretną ulicę i działkę. Oczywiście nasz wybór jest kompromisem i jest coraz bardziej ograniczony. Trudno już znaleźć wolne tereny, niezeszpecone miejscowości, ładną, dużą działkę. I jeszcze mieć stamtąd blisko do pracy, szkoły czy centrum miasta. A jednak najpierw wybieramy miejsce na ziemi i dopiero wtedy stawiamy dom. Pierwszeństwo otoczenia nad domem jest dla mnie oczywiste.
Trudno mi zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować dom odgrodzony od własnej działki, ignorujący otoczenie. Po co tak mieszkać? Lepiej już w kamienicy czy bloku.











Taras - zielony, letni pokój. Autor: architekt Mariusz Wrzeszcz.
Autor: Anna Wrońska
Między domem a ogrodem. Autor: architekt Andrzej Wyszyński.
Autor: Hanna Długosz

Dlaczego budowaliśmy zamknięte domy?
Niejeden Czytelnik Muratora wychowywał się w domu wybudowanym "za komuny". Przepisy ograniczały wówczas wielkość działek i powierzchnie domów (110 m2, a potem 220 m2 powierzchni użytkowej). W odpowiedzi na to wszyscy oszukiwali, budując pomieszczenia, które nie wliczały się do powierzchni użytkowej. Najczęściej była to postawiona na poziomie terenu "piwnica" o wysokości 190 cm oraz użytkowe poddasze pod skosami. Dlatego parter unosił się ponad 2 m nad terenem, a że działka była mała jak znaczek pocztowy, to z okien domu widać było już tylko garaż i kury sąsiada. Zresztą działki nie mogły się marnować. Obok domu uprawiano warzywa i owoce na własne potrzeby, hodowano drób i trzodę, a czasami prowadzono przydomowy zakład - stolarnię, pralnię, wulkanizację... Działka pełniła funkcje praktyczne - musiała pracować dla gospodarza.
Jeśli dom miał taras, to z pokoju dziennego prowadziło do niego tylko jedno okno "balkonowe". Parametry termiczne miało żałosne, więc oszczędzano w ten sposób na ogrzewaniu. W wejściu (oczywiście po stromych schodach) musiał być nieduży wiatrołap (windfang) chroniący przed utratą ciepła. Te najprostsze metody oszczędzania energii powodowały zamknięcie domu i oddzielenie od otoczenia. Dodatkowo od ogrodu oddzielała krata chroniąca przed złodziejami. Budowano "przeciw" otoczeniu - dom fortecę.

Co się zmieniło?
Po pierwsze - styl życia i potrzeby. Obserwujemy wyraźne różnice w sposobie korzystania z działki: jeżeli przeznaczona jest na cele zarobkowe (w tym na wynajem), zagospodarowana jest w 100%; jeśli ma na niej stanąć dom właścicieli, to urządzony jest ogród służący uciesze i wypoczynkowi mieszkańców. Wariant mieszany spotykamy teraz rzadziej i myślę, że będzie zanikał. Ogród zaczął odgrywać właściwą rolę przestrzeni do życia rodzinnego, kontaktu z naturą, zaspokajaniu potrzeb estetycznych. Ten proces zaczął się niedawno i nabiera  rozmachu. Proszę zwrócić uwagę na to, ile firm, ludzi, sklepów i składów zajmuje się produkcją i sprzedażą wszystkiego, co potrzebne do ogrodu (zieleń, ogrodzenie, wyposażenie itp.).
Domy zaczynają otwierać się na ogrody, bo i w ogrodach zaczynamy spędzać więcej czasu (weekendy, wieczorne grille).
Po drugie - możliwości. Nie ma już durnych przepisów krępujących wolność budujących i nie trzeba budować dziwolągów, aby oszukiwać obliczenia powierzchni. Zaczęliśmy odczuwać postęp techniczny i związaną z nim dostępność materiałów, urządzeń oraz systemów technologicznych o światowym standardzie. Dzięki temu nie trzeba budować już piwnic na kotłownie i składy opału. Domy "zeszły" na ziemię. Parter jest na poziomie terenu lub niewiele uniesiony. Współczesne okna mają już parametry termiczne lepsze od dawnych ścian z cegły. Przestaliśmy się więc bać dużych  przeszkleń.


Wygodny, drewniany taras na poziomie terenu.
Autor: Michał Glinicki , Jacek Kucharczyk
Otoczenie projektowane wraz z domem służy jako jedna przestrzeń wygodzie i radości mieszkańców. Autorzy: architekci Czesław Bielecki i Maria Twardowska.
Autor: Hanna Długosz

Proporcje wielkości domu i ogrodu
Tu tendencja jest niekorzystna dla ogrodów. Ziemia drożeje, działki stają się mniejsze, a domy coraz większe. Przedwojenne wille podmiejskie stały na półhektarowych (5000 m2) działkach. Ogród mógł być urządzony w sposób naturalny i parkowy. Dziś duża działka pod miastem to 1200-1500 m2. W rejonach chronionych przyrodniczo zapisy planów dopuszczają 25-40% powierzchni zabudowy i utwardzeń. Po odliczeniu powierzchni potrzebnej na podjazd i pasy gruntu przy granicy z sąsiadami, pozostaje około 300 m2 ogrodu - to często niewiele więcej niż powierzchnia mieszkalna domu. Zmienia się więc i sposób urządzania ogrodu na "dekoracyjny": taras przy domu, przed nim trawnik, a wokół drzewa i krzewy przy samym płocie. Czasem kilka starych  drzew i kompozycja  własna (skalny ogródek, oczko wodne itp.). Pozytywne jest to, że przy tak małej powierzchni za niewielkie pieniądze można ogród starannie urządzić i utrzymać porządek.

Strefa pośrednia między domem i ogrodem
Zaczyna się rozwijać, kiełkuje dopiero. W dużym ogrodzie (parku) znajdowało się miejsce na wszystko: na spacery, gry, sport (piłka, tenis, serso, nawet jazda konna, a przynajmniej na rowerze), zabawy i spotkania. Można było urządzić ognisko, biesiadę, tańce, pływać łódką po stawie. Dla tych celów aranżowano wydzielone miejsca, tworzące odpowiedni nastrój, budowano mostki, altanki, groty, tworzono aleje, szpalery, stawy... całe krajobrazy. Dziś szczupłość miejsca powoduje znaczne ograniczenia i ogród zaczyna stawać się „zielonym salonem” czy pokojem na świeżym powietrzu. W ogrodzie można zjeść rodzinny niedzielny obiad czy zorganizować wieczorem przyjęcie (potrzebne dodatkowe oświetlenie!). Strefa pośrednia – między domem a ogrodem - jest konieczna tylko do osłony przed słońcem, wiatrem, deszczem, no, może jeszcze przed hałasem i oczami sąsiadów. Odpowiedniego urządzania takich przestrzeni, a nawet korzystania z nich, dopiero się uczymy. Rzadko można spotkać dobrze skomponowane z domem zadaszenia, podcienia, pergole i tym podobne elementy "pośredniej strefy".
Niedościgłym wzorem pozostanie dla mnie zawsze tradycyjna willa włoska. Kamienny, prosty dom, dwuspadowy dach kryty "łaciatą" dachówką, gdzieś z boku wieża. Rząd cyprysów, strzyżony żywopłot, mur ze źródełkiem, pergola z pnącym się winem, ławka przy ścianie, żwir pod nogami... Szczęście w pigułce.     


Domy zaczynają się otwierać na ogrody, a ogrody pięknieją...
Autor: Mariusz Pasek
Tradycyjna willa włoska - dom, który sprzyja życiu w kontakcie z naturą.
Autor: Agnieszka Stefańska

2 komentarze:

  1. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie samo już posiadanie ogrodu moim zdaniem jest czymś niezwykle fajnym i ja również chętnie w moi ogrodzie spędzam czas. Tym bardziej, że od niedawna posiadam znakomite meble ogrodowe od https://ogrodolandia.pl/ więc jest to relaks jakiego mi było potrzeba.

    OdpowiedzUsuń