czwartek, 14 lipca 2011

Nowoczesność przyjazna. Dom



Dom na wskroś nowoczesny, nawiązujący do estetyki modernizmu wtopił się w przedwojenny klimat dzielnicy.

– Mieszkaliśmy w cudnym, wygodnym nowym bloku – wspomina właścicielka domu i w tym, co mówi, nie ma cienia ironii. – Ale ustaliliśmy, że ma być dom, że zrealizujemy marzenie męża. Odtąd weekendy spędzali na oglądaniu domów i poszukiwaniu działki. Wizyta u znajomych budujących dom w podwarszawskich Młocinach uświadomiła im, że jeżeli mają się przeprowadzić, to tylko tutaj. Mieszkając na skraju lasu, właściwie nie wyprowadzaliby się z miasta. Urzekła ich też zdradzająca resztki świetności przedwojenna architektura Młocin. Przypominała im Nałęczów.










Dom w Młocinach. Widok od ulicy.
Autor: Daniel Rumiancew
Spadzistego dachu nie widać – jest zasłonięty wydatnym gzymsem. Ukryte są także rynny, a rury spustowe obudowane.
Autor: Daniel Rumiancew
Od strony ogrodu bryła domu jest bogatsza. Część, w której mieści się salon, została wysunięta i podkreślona odmiennym wykończeniem elewacji.
Autor: Daniel Rumiancew

Nie tylko modernizm
Najbardziej reprezentacyjna ulica Młocin wygląda tak: przedwojenne wille, dwory – niektóre wyremontowane, inne niszczejące albo w zupełnej ruinie – parę pustych jeszcze działek, kilka nowych rezydencji. Wreszcie dom, o którym mowa – nie za duży, nie za mały. Nowoczesny. Prosta dwukondygnacyjna bryła z płaskim dachem. Z prostopadłościanu ustawionego równolegle do ulicy wychodzi w ogród sześcienna bryła salonu. Na elewacji wyróżnia ją boniowanie i ciemniejszy odcień tynku. Cała ściana piętra – obłożonego ciemnym drewnem – jest cofnięta, co podkreśla proporcje kondygnacji.
Modernizm zatem, ale nie tylko.
Na pierwszym planie pojawia się ganek, który choć nie pełni żadnej specjalnej funkcji, nadaje domowi lekkości. Wskazując wyraźnie, gdzie jest wejście, odwraca zarazem uwagę od znajdującego się obok pokaźnego garażu.
A dach? Choć od ulicy go nie widać, wcale nie jest płaski.
– Inwestorzy byli otwarci na współczesną architekturę – wspomina architekt Michał Leszczyński, autor projektu domu. – Ich dom prostą bryłą nawiązuje do tradycji modernizmu. Ponieważ jednak dla Młocin charakterystyczne były domy w stylu dworów ze spadzistymi dachami – taki dach narzucił konserwator zabytków. Zdecydowałem się na kompromis – dach jest czterospadowy, ale przesłonięty gzymsem robi wrażenie płaskiego. – Architekt pogodził swoje upodobania z wymogami konserwatora. A ja nie chciałam budować domu, który nie przyjąłby się w okolicy – opowiada właścicielka.
Również elewacja nawiązuje do klimatu okolicznej architektury. Drewniana okładzina piętra nadaje budynkowi znacznie mniej surowy, bliższy estetyce okolicznych domów wygląd.





Oprawa wejścia jest współczesna, a jednocześnie nawiązuje do tradycyjnego ganku.
Autor: Daniel Rumiancew
Drewniany taras. Nie tylko podłoga, ale i okładzina ściany oraz słupa wykonane są z malowanych sosnowych desek.
Autor: Daniel Rumiancew
Balkon przy sypialni na piętrze. Wszystkie balustrady zewnętrzne są z poziomych metalowych prętów.
Autor: Daniel Rumiancew

Bez grzejników i telewizora

Ten dom jest nowoczesny i przestronny, a jednocześnie ciepły i przytulny. Przede wszystkim zaś pełen światła. Z kwadratowej, solidnych rozmiarów (10 m²) sieni trafiamy do otwartej przestrzeni holu i 39-metrowego salonu wysokiego na 5,5 m, w którym wielkie okna sięgają podłogi. Świetlik umieszczony nad schodami oświetla dodatkowo przestrzeń między salonem i połączoną z nim jadalnią.
Niewątpliwie salon jest w tym domu najważniejszym miejscem, a prawdziwym centrum ustawiony pośrodku dwustronny kominek. Z podniebnego sufitu zwiesza się na stalowych prętach sześć prostych lamp (pani domu wypatrzyła je w Dobrym Wnętrzu). Są jeszcze światła zmyślnie ukryte za gzymsem ściany. Razem: ogromna, nieco ascetyczna, jasna przestrzeń (tylko prosta kanapa, fotele i niewiele więcej). Bez grzejników, które są ukryte w podłodze. Bez telewizora, który gospodarze umieścili w przylegającym do salonu gabinecie-bibliotece.
Parter to właściwie jeden wielki pokój (jeśli nie liczyć gabinetu i gościnnej łazienki z pralnią). Jedynie słupy konstrukcyjne oddzielają salon od jadalni, a ściana kryjąca komin wentylacyjny odgradza jadalnię od kuchni. Gdyby jednak gospodarzom znudziła się otwarta przestrzeń, z jadalni i kuchni w każdej chwili można zrobić odrębne, zamknięte pomieszczenia.



Dwustronny kominek wyznacza granicę między holem a pokojem dziennym.
Autor: Daniel Rumiancew
Specjalnie zaprojektowane schody stały się ozdobą wnętrza.
Autor: Daniel Rumiancew
Balkonik nad pokojem dziennym.
Autor: Daniel Rumiancew

Cały świat dzieci

Bo też ten dom miał być i jest „plastyczny”, wygodny i dostosowujący się do zmieniających się warunków: gdyby pojawiło się czwarte dziecko albo okazało się, że potrzebny jest pokój dla dziadków. Stąd na piętrze znalazły się dwie łazienki, cztery sypialnie i garderoba z oknem, którą w razie potrzeby można zamienić na jeszcze jeden pokój. Łazienki nie są połączone z sypialniami w myśl szanowanej przez panią domu zasady feng shui. Z jednej z łazienek specjalną rurą zjeżdża do pralni na parterze brudne pranie.
Każda sypialnia dziecięca ma okna na dwie strony świata. I to właśnie pokoje dzieci zostały pomyślane ze szczególnym pietyzmem i czułością.
– Zakładałam, że pokój dziecka musi być dość duży, bo to jego cały świat – mówi właścicielka domu.
Dzieci – dziewięcioletnia Ola, sześcioletnia Natalia, czteroletni Antek – same wybierały kolory swoich pokoi. Nie mają osobnej bawialni, ale do puszczania samolotów nad salonem świetnie nadaje się balkonik – antresola na piętrze.


Widok z pokoju dziennego.
Autor: Daniel Rumiancew
Dwukondygnacyjne wnętrze pokoju dziennego rozjaśnia dodatkowo światło z góry – wpuszczone przez świetlik nad schodami.
Autor: Daniel Rumiancew

Naturalne i szlachetne

Właścicielka jest przekonana, że przy budowaniu i urządzaniu domu sprawdzają się porządne, trwałe rozwiązania. Dlatego na pokrycie dachu wybrano odporną na mróz i uderzenia cynkowo-tytanową blachę.
Chociaż dach jest wielospadowy, na elewacji nie ma rynien. Są wbudowane na styku gzymsu i dachu, zaś rura spustowa została wpuszczona w ścianę – specjalnie domurowaną od strony salonu. – W domu o takiej bryle najważniejsza jest jakość wykonania każdego szczegółu – mówi właścicielka.
W tym wszystko jest zrobione z materiałów szlachetnych i naturalnych. Uwagę zwracają trawertyn w holu i salonie, drewno iroko na podłogach w salonie i sypialniach. Sosnowe okna i taras. Polerowany gres w kuchni i łazienkach. Oczkiem w głowie pani domu jest kuchnia, w której zarówno szafki kuchenne, jak szafa-spiżarnia – proste i eleganckie – są wykonane z czereśniowego drewna.
– Prowizorka pozostaje na lata – tłumaczy gospodyni. Stąd niespieszne, za to przemyślane w każdym detalu wykańczanie domu. Szlachetny minimalizm bez estetycznych wybryków.
Do projektowania wnętrza domu właściciele zaprosili Marzenę Poklikajew i Katarzynę Chodkowską-Fornalik. – Ale nie oddaliśmy się też całkowicie architektom wnętrz – zaznaczają. Pomysłem inwestorów są na przykład wykorzystujące przestrzeń pod schodami szafa i półki.
Budowa trwała półtora roku. – Spodziewaliśmy się większych kłopotów. Trzeba było znać się na budowaniu. Bardzo pomógł mi Murator – mówi pani domu.
– Nie chodziło o architekturę dla architektury – podsumowuje architekt Michał Leszczyński. – Starałem się pogodzić w spójnym projekcie wymagania rodziny z charakterem sąsiedztwa. Uważam, że przestrzeń, którą architekt zastaje, powinna wpływać na styl projektowania.


Z otwartego holu widać pokój dzienny i okna wychodzące na ogród.
Autor: Daniel Rumiancew
Dobrze oświetlona kuchnia z szafkami z czereśniowego drewna. Ich kolor harmonizuje z barwą okien.
Autor: Daniel Rumiancew

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz