|
Dom jest prawie taki sam, jak inne na Mazurach – ma taką samą skalę, detale, materiały. Autor: Andrzej Szandomirski |
Wymyślamy dom
Zaczęliśmy się więc uczyć. Kiedy kupowaliśmy działkę na mazurskiej wsi, podstawowym naszym zajęciem było oglądanie starych domów w okolicy. Robiliśmy mnóstwo zdjęć, poznawaliśmy charakterystyczne typy i sposoby budowania, coraz bardziej zachwyceni tymi domami - ich prostotą, właściwą skalą, naturalnymi materiałami i detalami. Wiedzieliśmy, że chcąc tam zamieszkać, musimy zbudować coś podobnego.
Z kolekcją zdjęć udaliśmy się do architekta. To, co przynieśliśmy, od razu mu się spodobało. Zaczęło się projektowanie, które wspominam jak przygodę. Dużo w tym było zabawy intelektualnej. Mam wrażenie, że ostatecznie każdy element domu mieliśmy przemyślany i przegadany, dla każdego kształtu istniało uzasadnienie. Aż się dziwię, że tyle w tym było teoretyzowania, a powstał wspaniały dom, który wszyscy kochamy.
Pięknie jak na Mazurach
Dom jest murowano-drewniany, jak wiele domów mazurskich. Przykryty prostym, dwuspadowym dachem. Jego dwa szczyty są zupełnie różne. Jeden z nich - deskowany, z pięknym drewnianym detalem, drugi - zupełnie inny, cały w tynku, nieocieniony okapami dachu, z małymi oknami. Nawiązują do dwóch różnych typów okolicznych domów - niektóre z nich mają szczyty drewniane, inne - murowane, które wyglądają, jakby budynek był równo z góry na dół obcięty. Pomysł na użycie tych obu form w jednym domu wziął się z chęci podkreślenia odmiennego charakteru różnych jego widoków. Szczytem murowanym, północnym, dom zwrócony jest w stronę wsi, południowy, słoneczny należy do ogrodu. Od strony północnej bryła jest zwarta, od południowo-zachodniej - bardziej rozrzeźbiona, z wykuszem i dwoma podcieniami. Całość jest przykryta i scalona jednym dużym dachem, z dwiema tylko lukarnami, rozmieszczonymi pośrodku - po jednej w każdej połaci.
Dobór materiałów był oczywisty. Połupane polne kamienie użyte zostały do podmurówki i tarasów. Nieregularne i wielobarwne wyglądają szczególnie pięknie, kiedy świecą mokre po deszczu. Drewniane są lekkie elementy bryły - szczyt, wykusz i weranda, lukarny, no i oczywiście okna. Co do tynku, wiedziałam, że nie może to być cienka, gładka warstewka. To musiało być po mazursku - grubo, mocno i szorstko. Pokazałam wykonawcy dom pokryty takim starym tynkiem i poprosiłam, aby postarał się o coś w tym rodzaju. Zrobił to chętnie tradycyjną metodą. Chyba nawet mu się podobało, że tak dobrze wiem, czego chcę.
| | |
Podest wejściowy i schody podobnie jak tarasy zostały zrobione z połupanych polnych kamieni. Najpiękniej wyglądają po deszczu. Autor: Andrzej Szandomirski | Jeden ze szczytów – deskowany, z pięknym drewnianym detalem. Autor: Andrzej Szandomirski |
Wygodnie jak w domu
Chcieliśmy żyć na wsi, ale pracujemy w mieście i w głębi duszy nie przestaliśmy być mieszczuchami. Wieś to dla nas sad i ogród, pomidory z bazylią z własnej grządki. Mamy więc dom mazurski, tradycyjny, ale także bardzo wygodny i odpowiadający naszemu sposobowi życia. Nasze marzenia i wizje architekt bardzo pięknie zrealizował, uwzględniając prawa życia i fizyki. Nasz dom jest bardzo funkcjonalny. Wielkości pomieszczeń są rozsądne i dostosowane do tego, czemu służą. Uniknęliśmy takich typowych błędów jak wielki salon, w którym nie ma gdzie postawić kanapy. U nas jest się gdzie położyć, jest gdzie usiąść, swoje miejsce mają i dzieci, i babcia, jest wreszcie gdzie uciec, kiedy ma się dosyć towarzystwa. Sercem domu jest stół.
Stoi w takim miejscu, że skupia wszystkich. Przechodząc z sieni na taras, z poddasza do salonu, z salonu do kuchni, trudno przy nim nie usiąść, choćby na chwilę. To najbardziej gwarne miejsce domu. Salon jest raczej zaciszny, moi goście często w nim drzemią. Ma podłogę niżej niż pozostałe pomieszczenia parteru, dzięki temu jest od nich wyższy. Stopnie między sienią i jadalnią a salonem podkreślają, że jest to osobne pomieszczenie. Ma też swój odrębny taras, na innym poziomie niż taras „kuchenny”. Salon był projektowany od razu z myślą o rodzinnych meblach, które miały w nim stanąć. Nawet szerokość wykusza była dostosowana do wymiarów kanapy, którą właśnie projektowałam w ramach pracy dyplomowej. Wykusz jest ozdobą salonu i szczególnym miejscem domu, z którego korzystamy na różne sposoby. Bywa miejscem drzemki albo podwieczorku w towarzystwie rosnącej tuż przy domu jabłoni.
Na poddaszu oprócz dwóch dużych sypialni była projektowana łazienka. Wolałam jednak urządzić tam jeszcze jeden pokój dla gości. To również z myślą o nich budowaliśmy ten dom.
| | |
Salon był projektowany z myślą o rodzinnych meblach, które miały w nim stanąć. Nawet szerokość wykusza była dostosowana do wymiarów kanapy. Autor: Andrzej Szandomirski | Zieleń, którą zastosowano na elewacji, powtórzono w wykończeniu wnętrza. Autor: Andrzej Szandomirski |
Zielony happy end
Nie przeżyłam budowy domu jako koszmaru. Wykonawca był świetny, a ponieważ miał zbudować cały dom od fundamentów po dach, sam wystrzegał się błędów. Szczegóły były dokładnie opracowane, nad detalami panował architekt i nic tu nie zostało zostawione przypadkowi.
Na koniec pomalowaliśmy okiennice i niektóre drewniane elementy domu. Po trzech próbach zdecydowałam się na kolor zimnej zieleni, przypominający starą miedź. To trochę „chemiczny” odcień - inna zieleń niż ta naturalna, która nas otacza. Przez to nasz dom się wyróżnia. I dobrze - przecież jest naszą dumą.
|
Dom na Mazurach - plan poddasza. Autor: Agnieszka Sternicka , Marek Sternicki |
|
Dom na Mazurach - plan parteru. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz